Recenzje - Festiwal Dialog 2009
„Riesenbutzbach. Stała kolonia" Christopha Marthalera miał być zapewne jednym z lepszych spektakli prezentowanych podczas Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Dialog-Wrocław. Jednak tak się nie stało.
Na pierwszy rzut oka - nielogiczna paplanina, zbiórka bezsensownych zdań, pozbawiona związków przyczynowo-skutkowych. Jednak pod ta maską kryją się ważne pytania - o istotę człowieczeństwa i funkcjonowanie jednostki w społeczeństwie.
„Tajemnicza i bardzo współczesna opowieść o korupcji i zepsuciu na najwyższych sferach władzy".
Po głowie równo obrywają prości mieszczanie, jak i warszawskie „elyty".
„Riesenbutzbach. Stała kolonia" Christopha Marthalera miał być zapewne jednym z lepszych spektakli prezentowanych podczas Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Dialog-Wrocław. Jednak tak się nie stało.
Na pierwszy rzut oka - nielogiczna paplanina, zbiórka bezsensownych zdań, pozbawiona związków przyczynowo-skutkowych. Jednak pod ta maską kryją się ważne pytania - o istotę człowieczeństwa i funkcjonowanie jednostki w społeczeństwie.
Historia trzech kobiet wychowanych w stolicy, lecz żyjących na prowincji. Każda z nich marzy o powrocie do Moskwy. Każda marzy o miłości.
Przez ponad pięć godzin widzowi pokazuje się rzeczywistość niczym z filmów Almodovara czy ciemnych pittsburskich uliczek serialu „Queer as a folk”. Chorobą, która tak naprawdę trapi bohaterów, nie jest AIDS, lecz pustka i brak oparcia. To przez nią moralnie gniją, odrzucają prawdziwe uczucia, boją się wziąć odpowiedzialność za drugą osobę.